Masz Pytania ? Dzwoń
91 482 32 32
91 483 70 70
Układ zbiorowy dla kierowców - Rozmowa Polskiego Trakera - kwiecień 2015

Układ zbiorowy dla kierowców

Rozmowa Polskiego Trakera - kwiecień 2015

Układ zbiorowy dla kierowców - Rozmowa "Polskiego Trakera" z Tadeuszem Kucharskim, przewodniczącym Krajowej Sekcji Transportu Drogowego NSZZ "Solidarność"


Trudne i burzliwe czasy nastały dla transportu. Dla branży i dla pracowników. W jakim sensie "Solidarność", jej sekcja transportowa, może lub chce pomóc kierowcom?

– Być może niektórzy się dziwią, że my zajmujemy się ochroną praw pracowniczych kierowców, gdy powszechnie związki zawodowe kojarzy się z przemysłem i dużymi zakładami. To prawda, specyfika pracy w transporcie jest taka, że trudno organizować struktury związkowe. Po pierwsze, kierowcy są stale w drodze, po drugie, nie zapisują się do związkówTadeusz Kucharski, bo ich straszą konsekwencjami. Nie prowadziliśmy wielkiej akcji naboru, bo nie da się ukryć, że takie są realia, brakuje sił i środków. A jednak dobrze wiemy, co się dzieje i pilnujemy spraw.

Jak, skoro macie niewielu członków?

– W związkach zrzeszających kierowców jest około 5000 członków, to niedużo, ale i w innych branżach związki, różne związki, też stanowią zwykle mniejszość załóg. A mimo to potrafią reprezentować i bronić interesów całej załogi. Nie mamy na celu skupić wszystkich pracowników, wszystkich kierowców, bo to niewykonalne, ale dążyć do pozyskania jak największej liczby pracowników. A pracujemy tak, że w ramach stylu zbliżonego do francuskiego zakładamy organizacje terenowe złożone z pracowników zatrudnionych w różnych firmach. Te przedsiębiorstwa są pod naszym nadzorem i ochroną. Z czasem ci kierowcy mogą myśleć o utworzeniu organizacji w swoich macierzystych firmach. Jeżeli w firmie jest dziesięciu chętnych, to podlegają pod przepisy o organizacji zakładowej, pomagamy tym kierowcom utworzyć taką organizację i ich firmie.

Wie Pan, ilu mamy w Polsce kierowców?

– Z naszego punktu widzenia wszyscy zatrudnieni jako kierowcy są kierowcami zawodowymi. I jest ich blisko 3 mln (tyle wynika z danych policyjnych o rejestracji pojazdów), bo wchodzą w to i kierowcy ciężarówek, i autobusów (komunikacja miejska, podmiejska, dalekobieżna), i samochodów dostawczych. Mamy kilkaset tysięcy zarejestrowanych ciężarówek w transporcie krajowym, a w transporcie międzynarodowym osobowym i towarowym pracuje ok. 250 tys. kierowców i to tej grupy zawodowej dotyczą ostatnie problemy związane z płacą minimalną w Niemczech, a uregulowania wymagają kwestie związane z ryczałtami za noclegi i dietami krajowymi oraz zagranicznymi.

To chyba statystyka przesadzona, ale nawet licząc tylko tych, którzy mają kategorię C lub D, mają w samochodzie tachograf, mają świadectwo kwalifikacji – to i tak daje kilkaset tysięcy. I ostatnie problemy z ryczałtami noclegowymi i ze stawką minimalną w Niemczech ich właśnie dotyczą.

– Przygotowaliśmy sporą akcję reklamowo-informacyjną, którą przeprowadzimy na dużych parkingach, będziemy wyjaśniać, co robimy i co musimy jeszcze zrobić. No i będziemy namawiać do wstępowania do naszych struktur. Ale odłożyliśmy to na okres po wyborach prezydenckich, żeby nie mieszać tych dwóch spraw.

Co więc należy zrobić w kwestii ryczałtów i płacy minimalnej?

– To nie tak, że mamy jak straż reagować na wydarzenia, takie jak wprowadzenie płacy minimalnej. Trzeba zacząć od początku, od wieloletnich zaniedbań jeśli idzie o rozwiązanie kwestii płac i warunków pracy kierowców w Polsce. Kierowcy ciężko pracują i należą się im warunki do godziwego wypoczynku. Mowa tu o wypoczynku dobowym, ale i o tygodniowym. Dzisiejsza sytuacja powstała dlatego, że źle weszliśmy do systemu europejskiego na początku lat 90. Wtedy frachty, płace i diety kierowców w zachodniej Europie były dość wyrównane, a my, najpierw powoli, a potem bardzo szybko, weszliśmy do ich systemu trochę bez przygotowania, bez reguł gry. Po prostu nasz transport wszedł do Europy na ich stawkach, a nasi kierowcy pozostali na polskich płacach. Polskie firmy rozwijały się, szybko powiększały tabor, ale… zapomniały się podzielić zyskami z kierowcami, stąd ta przepaść w zarobkach (3 euro/h).

W tych latach bardzo dobrze zarabiali przedsiębiorcy, a kierowcy?

– Jeśli ostatnio pracodawcy mówią nam, że płacą kierowcom 7-9 tys. zł, odnosząc to do nowej stawki 8,5 euro w Niemczech, to kłamią. Wynagrodzenie wynosi często 1750 zł, a reszta to świadczenia kompensacyjne, czyli środki do wydania w czasie pracy w podróży. Zatem przedsiębiorcy płacą średnio jedną trzecią całej kwoty, a dwie trzecie to kompensacja wydatków, jak choćby diet delegacyjnych. I my chcemy siąść i rozmawiać o tym, ale pracodawcy nie…

Dlaczego teraz właśnie wybuchła sprawa płac minimalnych?

– Wschód, bo nie tylko Polska, wszedł do Unii i obniżył im stawki, jeździli po 1,5 euro za km, a Wschód godzi się nawet na 0,7. Gdy Niemcy zeszli do 1,2 euro/km, policzyli, że to ledwo wyrównuje im koszty. Bo przecież te słynne 8,5 euro to płaca minimalna, czyli dla pracownika niewykwalifikowanego. Normalny niemiecki kierowca ciężarówki ma 11-13 euro za godzinę. No i niemieccy przedsiębiorcy skrzyknęli się i powiedzieli "dosyć"!

Gdy jako reprezentanci kierowców mówicie o tych sprawach, to ktoś Was słucha?

– Słuchają, ale nie słyszą… Gdy byłem ostatnio na Sejmowej Komisji Infrastruktury, to dali mi limit 3 minut na wypowiedzenie się na tak ważne tematy.

A gdyby było więcej czasu, to o czym chciałby Pan powiedzieć?

– Na pewno nie o niemieckiej stawce. Te ich 8,5 euro, francuskie 9,6, a niebawem belgijskie i włoskie, to dla mnie niemal przesądzone. Ja byłbym zresztą za wprowadzeniem jednej, jakiejś ujednoliconej stawki godzinowej minimalnej w Europie, bo przecież kierowca jedzie takim samym sprzętem, tyle samo godzin (ok. 190) i robi dokładnie to samo, niezależnie od geografii. Różnice i tak będą, bo mówimy o płacy minimalnej, a przecież kierowcy zachodni mają stawki dużo wyższe. Rozmawiać trzeba o tym, co dzieje się w Polsce. Że potrzebny jest nowy system wynagradzania, nowa ustawa i że prawdopodobnie będzie musiało dojść do selekcji w transporcie. Boom się skończył, firm jest za dużo, może np. o 10%...

Jak ubędzie firm, to ubędzie miejsc pracy dla kierowców?

– Po pierwsze, nie tak znacznie, bo już brakuje kierowców, mamy 7000 kierowców ze Wschodu, licząc tylko tych legalnych. A po drugie, cóż, selekcja musi być dwustronna. Przecież nie jest tajemnicą, że jest grupa kierowców sezonowych, którzy jeżdżą wtedy, gdy im pasuje albo się opłaca. Mamy też kierowców nieuczciwych, na których skarżą się pracodawcy.

Zrobiło się nerwowo, gdy w ubiegłym roku wybuchła sprawa ryczałtów noclegowych...

– Wielu przewoźników zrobiło taki manewr, że obniżyli diety wyżywieniowe, aby w tej samej kwocie zmieścić się z nowym ryczałtem noclegowym. Zabawa... Natomiast co do spraw sądowych o zalegle wyrównania ryczałtów… Nie wiem, ile ich jest. Myślę, że dotyczą takich przypadków, gdy pracodawca ewidentnie nie płacił diet i ryczałtów lub je znacząco zaniżał, pracownik i pracodawca byli skłóceni, skonfliktowani, a kierowcy zorientowali się, że mogą w ten sposób wyrównać stare rachunki. Może w tej sprawie powinno się wyjść z propozycją takiej grubej kreski, odciąć stare sprawy? Ale najpierw pracodawcy muszą zaproponować pracownikom korzystne rozwiązania płacy i pracy.

Na tych zebraniach, na które Pan chodzi, co Pan mówi?

– Że kierowcy potrzebują Sektorowego Układu Zbiorowego Pracy i zanim to nastąpi, potrzebne są zapisy ustawowe w Ustawie o czasie pracy kierowców. Ale te rozmowy kończą się kłótniami i nieeleganckimi słowami.

No, a jeśli pracodawcy wymyślą, żeby więcej pracowników wysłać na samozatrudnienie?

– Niech tylko spróbują, nigdy na to nie pozwolimy. Będzie wojna.

Każdy chyba wie, że wyprostowanie zarobków kierowców w taki sposób, żeby dostawali wyższe pensje, a mniejsze diety oznacza wzrost kosztów ponoszonych przez firmy transportowe. A to w trudnych dla branży czasach pogorszy jej sytuację.

– To może wspólnie pomyślmy, jak te koszty rozłożyć? Może państwo powinno też powstrzymać swoje apetyty jeśli chodzi o transport. Bo na razie sporo zarabia na transporcie. Może zastosować niższe opodatkowanie i opłaty dla firm transportowych, niższą akcyzę? My to możemy poprzeć.

Jak dotąd takie pomysły były przez lata odrzucane przez ministrów finansów...

– No, ale doszliśmy do ściany. Jeśli państwo nie weźmie się do rozwiązywania nabrzmiałego problemu, to padnie sporo firm, przestaną płacić podatki, a potem zwiększy się bezrobocie kierowców. Państwo więcej straci przez swoją pazerność, jeżeli w okresie przejściowym nie stworzy ulg dla transportu.

Jest Pan pesymistą w tej sprawie?

– Jestem realistą – nie wiem, jak będzie. Ale wiem, że wśród przedsiębiorców jest wielu rozsądnych i myślących ludzi. Mam nadzieję, że i w rządzie też się kilku znajdzie.

Długo zajmuje się Pan transportem?

– Od 1984 roku, gdy przyszedłem do PEKAES-u.

Dziękuje za rozmowę

Aleksander Głuś

Znajdujące się w serwisie treści i obrazy są chronione prawem autorskim.

Kopiowanie, rozpowszechnianie i przedruki w jakiejkolwiek formie bez zgody firmy NET POLSKA - ZABRONIONE.

NET POLSKA
71 - 001 Szczecin, ul. Południowa 15,
91 483-70-70 (tel.), 091 482-32-32 (fax.)
www.netpolska.com
copyright © 2001 - 2024